Igor Tracz – sportowiec, maszer, promotor, szkoleniowiec. Mistrz Świata i Europy w wyścigach psich zaprzęgów na śniegu (sanie) i bez śniegu (dryland – wózki trójkołowe oraz w bikejoringu – kolarz i pies). Dystanse sprinterskie 5-10 km na jednym etapie. Ilość psów w zaprzęgu 4-6, w bikejoringu -1. Od 2007 roku w kadrze Polski i reprezentacji kraju. Pierwszy psi zaprzęg z Polski, który ścigał się na kontynencie amerykańskim. 7-krotny mistrz świata i 11-krotny mistrz europy, wielokrotny mistrz Polski, od 2001 aktywny zawodnik.
https://www.facebook.com/IgorTraczFanPage/
W pierwszy weekend października odbyły się w Lubieszowie Mistrzostwa Świata ICF 2018. Polska reprezentacja występowała w roli gospodarza zawodów na świetnym poziomie, ale co ważne znakomite wyniki osiągnęli nasi juniorzy, wielkie brawa dla nich! Także nasi seniorzy nie zawiedli i pokazali klasę sięgając po medale. Po krótkiej przerwie Igor Tracz ponownie wywalczył złoto w bikejoringu. Chcecie wiedzieć jak to się konkretnie robi? Bez czteroletniej greysterki “Pussy” nie byłoby to możliwe – pies jest tutaj zawsze na pierwszym miejscu! Igor dzieli się swoimi wrażeniami z mistrzowskiego przejazdu w bikejoringu. Chcecie poczuć atmosferę i ciśnienie startu? Przeczytajcie relację Igora z Mistrzostwa Świata.
Nie tylko nogi, choć te moich konkurentów uzyskują moc kolarzy PRO, na szczęście to sport zespołowy, gdzie moc moich nóg nie jest tak istotna jak moc łap mojego psa.
To dopiero w drużynie stanowimy jeden organizm, dopiero podczas wyścigu jesteśmy wstanie pokazać na co nas wspólnie stać. Moje braki w wytrenowaniu uzupełnia mój pies, nie wiem dokładnie ile watów mi dostarcza, ale zapewniam Was, że dużo, pomaga rozpędzić rower do średnio 40km/h i utrzymać tą prędkość, bo wtedy już wystarczy jak delikatnie dopnie linę ciągową i momentalnie utrzymanie prędkości jest prostsze.
Ktoś kiedyś mnie zapytał, czy jak jadę z psem to się męczę, no a jak ! – padam na ryj, 10 minutowy sprint jadę full gas, ile fabryka dała, a i tak nie mogę poluzować psu liny, no może na ostatnich metrach finiszu na odcięciu lub gdzieś z góry jak jest około 50km/h, to wtedy dziękuję bogom, że na parę sekund mogę puścić korby ? Podczas takiego wyścigu muszę bezbłędnie pokonać każdy zakręt, koleinę, dziurę , podjazd, zjazd… Przed wyścigiem często kilka razy spokojnie przejeżdżam trasę, również pod prąd, bo wtedy widzimy rzeczy, które nam umknęły i decyduje na którym odcinku jak jechać, czy bliżej lewej, czy prawej, gdzie jest szybszy grunt, wtedy też decyduje jakie opony, jakie ciśnienie, czy amortyzator, czy sztywny widelec. W nodze trochę brakuje, więc na innej płaszczyźnie muszę być o włos przed konkurencją ?
Pies też poznaje trasę, ale jego percepcja jest doskonała, po pierwszym przejeździe już wie jak idealnie i optymalnie pokonać trasę i jak ściąć zakręty – to instynkt, instynkt łowcy, którego zwierzyna została zastąpiona linią mety. Niesamowite, ale prawdziwe, nie wiem jak ale ja ich nie muszę specjalnie uczyć pierwszych kroków treningowych, wystarczy pozwolić psu biegać i go nie ograniczać,a potem on sam chce tworzyć z tobą zespół.
Podczas pierwszego etapu po godzinnej rozgrzewce ustawili mnie jako 122 na linii startu wśród 650 zawodników, każdy leciał co 30 sekund na jazdę indywidualną na czas, podczas 5km sprintu w terenie leśnym. To nie pomaga, o 10:00 jest już ciepło co zmniejsza wydolność psów, po drugie najszybsi, startowali w elicie o 8 rano, było 10 stopni chłodniej i trasa czysta bez “trzepaków”, którzy potrafią jechać prawą, psa mieć po lewej, a po środku lina, a ty podlatujesz 40km/h i ….i nic… prosisz o drogę, ale “trzepakowi” nie przyjdzie do głowy, że ktoś może jechać dwa razy szybciej niż on. Tak miałem rok temu jak nie mogłem wyprzedzić brytola, dopiero jak z moich ust wyrwało się siarczyste ” kurwa” to zrozumiał, czas uciekł, a brytol chyba przez sekundę pomyślał, że jest u siebie na dzielni ? W tym roku podczas pierwszego etapu wyprzedziłem 5 zawodników, w miarę czysto. Na mecie miałem tylko 5 sekund straty do lidera z open Victora Carasco z hiszpanii. Uff… nie jest źle pomyślałem i o 21.00 już spałem po rolowaniu nóg i sytym w węgle posiłku jak i i sprawdzeniu przez Stana roweru.
Drugi etap otwiera Victor, ja 30 sekund zanim, po 6 rano już byłem na trenażerze, potem godzinka na szosie, ok, jestem dogrzany, można się ciąć. Spokój, totalny, zero stresu, w kiblu tylko raz, cud jakiś chyba… pies napojony (woda + aminokwasy i trochę omega), wysikany, co chwilę na mnie rzuca okiem i czeka kiedy wykonam jakiś konkretny ruch , który dla niej będzie sygnałem, że to już…
5 minut do startu, stoję już w korytarzu startowym, cisza, myślami jestem już na trasie, milion razy już wizualizowałem tą trasę, 4letnia Pussy drży, ale nie wydaje dźwięku, ona już wie, mięśnie ma napięte, ogon jeszcze trzyma pod sobą, spogląda na mnie co chwilę, jeszcze moment i będzie biec, słychać konferansjera, minuta do startu Victora, nie duży z niego człowiek, waży 65kg i jest 5kg lżejszy niż ja, ale jego nogi robią wrażenie, ma FTP 350wat i VO2mx86, moje wyniki są przy nim skromne ciut ponad 300wat FTP i Vo2max76, za mną potężny Daniel Huber z Austrii też master tylko rok młodszy niż ja, kawał mięsa z niego, zanim zaczął z psami był w kadrze narodowej Austrii w biatlonie, potem Jerome z Belgii z FTP 400, dalej Borys z Rosji wcześniej kadrowicz w 4crossie, potem zawodowy kolarz z Włoch, w końcu Edo ze Słowenii w końcu ktoś taki jak ja, psi sportowiec… ciężko szukać w pierwszej 20tce przypadków. Psy wszystkie podobne, długie, szczupłe, wysokie, z krótką sierścią, szybkie i bezwzględnie zdeterminowane do pogoni, one chyba tak samo jak my czują adrenalinę i chcą się ścigać – instynkt.
Hiszpan ruszył, ja mam 30 sekund, ustawiam korbę na godzinie 2, Pussy napina linę, odwraca głowę, patrzy mi w oczy, stoję na pedałach, wpięty, za siodło jestem podtrzymywany… 3,2,1 – bum – 44km/h pierwsza prosta, siadam na siodło, z tyłu najmniejsza koronka, blat 36 się kręci… tniemy zakręty, ciało pochylone, nie wypowiadam ani jednej komendy, nic nie mówię do psa, ona wie co ma robić, operuję tylną przerzutką, aby utrzymać odpowiednią stałą kadencję, idę za psem w jednej linii, połowa trasy, długa piaszczysta prosta zakończona podjazdem i na jej końcu widzę plecy konkurenta, młodszego 15 lat, mam go! – myślę, dokręcam, wpadamy na agrafkę, gdyby nie krzaki moglibyśmy spojrzeć sobie w oczy, mam go po swojej prawej, leci w przeciwnym kierunku, za chwilę po”trzepaczce” na której ciężko było trzymać kierownicę, pokonuję zakręt 180 stopni, ale za moment Daniel z Austrii, który miał do mnie tylko 4 sekundy straty będzie mnie widział, zamykam prawe oko, patrze w lewo na psie łapy, kręcę ile sił, nie chce go widzieć, aby nie liczyć różnicy, aby nie kalkulować, on jest nieważny powtarzam sobie, istotne tylko to, co przede mną, gonię. Zakręty, zjazd, podjazd, prosta, ostatni podjazd, zakręt, finisz w trupa, linia mety, hamowanie, odcięcie, piasek w ryju, ból… wielka tablica z wynikami zamula, jeszcze nie mogę uregulować oddechu, podchodzę do psa, całuje ją, dziękuję, ona cała zapluta, w pianie, ujechana…ale się cieszy ? ktoś mnie klepie po plecach i mówi chyba go masz. Ale wyników nie ma jeszcze. Dopiero po paru minutach są oficjalne wynik – MAM TO! 2,6 sekundy przewagi nad drugim, po sumie czasów z dwóch etapów i 3,8 sekundy przewagi nad trzecim!
Ja już dziś nic nie muszę, co za ulga, co za luz, co za satysfakcja, droga była niesamowita, ale nie docenisz jej, aż tak jak nie osiągniesz najważniejszego celu.
Po zawodach były nawet wywiady dla tvn i kilku rozgłośni radiowych, parę wywiadów dla prasy i sieci, coś się zaczyna zmieniać, z Vipów to na razie mi teściowa gratulowała, ale to też się zmieni, może kiedyś “Adrian” mi pogratuluje 😉
“Pod zamuloną tablicą z data sport byłem ja ?, przybiłem Ci 5 i rzuciłem brawo mistrzu. Wyników nie było, ale czułem, ze wygrałeś – byłeś tak samo zapluty ja Pussy !!! Jeszcze raz – GRATULACJE !!! – Andrzej Rutkowski “
Ponadto nasi juniorzy wywalczyli srebrne medale:
Jakub Janisz w bikejoringu juniorów z Carbonem.
Mikołaj Chmielewski w canicrossie dziecie młodszych z Korbą.
Dziękuję Dolinie Noteci za paliwo dla moich 14 psów! A to jest pół tony na miesiąc!
Dziękuję Krossowi za rower , który ważył zaledwie 7,7kg!
Dziękuję za opony firmie MITAS.
Dziękuję za smary firmie EXPAND.
Dziękuję HCC za zębatki.
Dziękuję AIRBIKE za buty.
Dziękuję GOGGLE za okulary.
Dziękuję JANISZ za wsparcie mechaniki samochodowej.
Dziękuję Stanisławowi Piaseckiemu za serwis podczas mistrzostw.
Dziękuję trenerowi Robertowi Banachowi.
Dziękuję za wskazówki treningowe Jakubowi Rucińskiemu.
Dziękuję Velo Lab Łukasz Szczęsny za bike fiting.
Dziękuję Michał Romanek za masaże i ten ból
Dziękuję hotelowi 4brzozy za wsparcie.
Dziękuję SAKS za wsparcie.
Dziękuję weterynarzom Jarosław Hajdo, Paweł Benkowski i Bartłomiej Hutny za opiekę nad stadem.
Dziękuję TVN za zainteresowanie ?
Tekst: Igor Tracz 2018
More from Felieton
Ifss World Cup „White Nights” Russia – relacja Igora Tracza
Igor Tracz - sportowiec, maszer, promotor, szkoleniowiec. Mistrz Świata i Europy w wyścigach psich zaprzęgów na śniegu (sanie) i bez …
Golf VS Porsche | Felieton Igora Tracza
Igor Tracz - sportowiec, maszer, promotor, szkoleniowiec. Mistrz Świata i Europy w wyścigach psich zaprzęgów na śniegu (sanie) i bez …