Igor Tracz – sportowiec, maszer, promotor, szkoleniowiec. Mistrz Świata i Europy w wyścigach psich zaprzęgów na śniegu (sanie) i bez śniegu (dryland – wózki trójkołowe oraz w bikejoringu – kolarz i pies). Dystanse sprinterskie 5-10 km na jednym etapie. Ilość psów w zaprzęgu 4-6, w bikejoringu -1. Od 2007 roku w kadrze Polski i reprezentacji kraju. Pierwszy psi zaprzęg z Polski, który ścigał się na kontynencie amerykańskim. 7-krotny mistrz świata i 11-krotny mistrz europy, wielokrotny mistrz Polski, od 2001 aktywny zawodnik.
https://www.facebook.com/IgorTraczFanPage/
Best time open bikejoring Korba + Igor
1st place open scooter2 Jamal, Carbon +Igor
Ifss World Cup „White Nights” Russia
“Jeszcze Polska nie zginęła!” – krzyknął Estoński pogranicznik w stopniu oficera i walnął sporą pieczęcią w dokumenty na biurku, wręczył mi je, lekko się uśmiechnął i powiedział: “więcej zrobić nie mogę,w ciągu paru godzin powinniście przekroczyć granicę, ale reszta zależy od Rosjan, wygraj “. Była 17.00 w piątek, kolejka aut na placu nr1 cały czas się powiększała, deszcz siąpił od rana, kiedy to przyjechaliśmy z Polski, wtedy jeszcze pełni optymizmu przekroczenia szybko granicy, jednak zderzenie z rzeczywistością nastąpiło dość szybko. Na nic się zdały pisma, listy intencyjne i tłumaczenia, że na pokładzie auta mamy 8 psów zaprzęgowych, że jedziemy z Polski i że jutro rano o 6.00 mamy pierwszy etap wyścigu w Rosji w ramach pucharu świata.
– “Przyjedzie Pan jutro, spokojnie około 14.00 Was odprawimy, nic się nie martwcie, wyślemy Wam sms, a wy zwiedzajcie Narve” – eeeee…, ale ja jutro mam start o 6 rano i jeszcze muszę dojechać, stąd to tylko 300 km, ale wyspać się, przygotować psy, sprzęt, poznać trasę itp… tak się nie da.
W Rosji się da! 🙂
Po godzinie dotarłem do szefa Estońskiej jednostki granicznej, najpierw musiałem wysłuchać jak to nie znam przepisów, potem pouśmiechać się do Pani sekretarki sącząc z nią kawę i przejść szkolenie z zasad przekraczania granicy w języku Rosyjskim na prośbę kapitana, potem po wypełnieniu kolejnych pism i napisania odręcznie podania, kapitan przyjął mnie, pogadaliśmy o psach, przepisy już nie były tak istotnie, dzięki niemu nie musieliśmy czekać 24 godzin…
O 23.00 wypełnialiśmy jeszcze druki i deklaracje na Rosyjskiej granicy przy wskazaniach podirytowanych oficerów, którzy rozmawiali z nami tylko w swoim ojczystym języku, w trakcie się okazało że brakuje nam jeszcze specjalnych dokumentów na nasze auto, więc nas nie przepuszczą, ale to co różni wschód od zachodu to ludzie, choć przepisy po tej stronie nadal są w stylu związku radzieckiego ilość deklaracji i dokumentów przerasta to co mamy w UE, ale …. wystarczy dobrze pogadać i wszystko się załatwi, czego nigdy nie udało mi się dokonać na zachodzie. Tam są przepisy które kontrolują ludzi, a tu na wschodzie ludzie kontrolują przepisy i pomimo wielu absurdów, mi chyba czasem znacznie bliżej do tej wschodniej flanki 😉
O 2.00 w nocy byliśmy na miejscu zawodów, mieliśmy wrażenie, że wszystkie plomby nam powypadały, a każda śruba w busie musiała się odkręcić bo ilość dziur na ruskiej “szosie” była chyba większa niż gwiazdy widoczne na bezchmurnym niebie.
Nie startuje, pierdole, nie spałem dwie noce, o 6.00 rano pierwszy etap z czterech, nie da rady, nie przygotuje się, ja pierdole jak ja nie lubię być niegotowy. Ale Rosjanie dzwonią w nocy z biura zawodów i słyszę w słuchawce ” Igor, wyśpijcie się wystartujecie na końcu koło 9-10″ to mnie uspokaja, damy radę, idziemy spać.
5.00 walenie w drzwi busa, pół przytomny uchylam oko, a fiński zawodnik mistrz świata w dużych zaprzęgach Vessa Peka, prosi abym przygotował jego wózek do startu w szóstce zaprzęgowej, bo za godzinę jedzie. Kurwa! krzyczę sam do siebie, wstaje i biorę się do roboty, o 6.00 Fin jedzie. Zuza i Aga pomagają mi przy psach, pojenie, sikanie, prostowanie łap, ja skręcam rowery, lekkie śniadanie i na styk jesteśmy gotowi na pierwszy etap na 8:27, mogę zapomnieć o sprawdzeniu trasy, jest już zamknięta. Rozgrzewamy się z Zuzą na rowerach, podpytujemy zawodników, którzy już byli na trasie, “jakie zakręty, jak ten podjazd w piachu, na co uważać itp…” nigdy przez 20 lat ścigania nie startowałem tak na pałę, jak teraz mam to uczynić? Jebać to 😉 jedziemy, new experience 😛
Korba, jeszcze tydzień temu miała mleko w cyckach, bo roiła sobie ciążę, ponieważ mój najszybszy pies Pussy leży w domu i czeka na szczeniaki, to młodsza Korba też chciała… nie jest w szczycie formy, ale od startu przez pierwszy kilometr płynąc na totalnie sztywnym levelu TE przez lekkie dziury z licznika nie schodziło 45km/h, przelatujemy przez mostek… i tu korba się zawahała, ja też nie byłem pewny, co ona zrobić, ale czasu na reakcję mamy z reguły mniej niż sekundę, lekkie zblokowanie tylnego koła, komenda “prosto!” i Korba leci dalej, ostry zakręt w prawo i ściana. Ściana piachu redukcja biegów, tętno maximum, gdyby nie pomoc psa z życiu bym tam nie podjechał sam, lekko w lewo i kolejna ściana, potem zjazd, piasek po osie, czujność na zjeździe, kierownicą lekko potrzepało, i całą moc w korby, a i Korba cała moc w linę ciągową, wyprzedzamy kilka innych teamów i kończymy wyjechani do zera pierwszy etap z najlepszym czasem. Za nami 9 sekund doskonały Ridas Karska z Litwy, 0.5 sekundy za nim Boris Roshko lokales. 20 minut przerwy i biorę hulajnogę zamiast roweru oraz Jamala i Carbona, utrzymać te skurczybyki przed startem to wyzwanie dla Agnieszki i Alexa… ciśniemy wspólnie do mety na tej samej 5kilometrowej pętli co chwilę wcześniej, nogi bolą, ręce bolą, wyprzedzamy bez problemu inne zaprzęgi, każde kolejne odbicie boli, zagryzam zęby, Jamal i Carbon robią najlepszy czas, wygrywamy i ten etap, pokonując nawet mistrzowskie fińskie i rosyjskie zaprzęgi 4 i 6 psie.
Nie ma czasu na sen… o 12.00 prowadzę seminarium, jak trenować z psami zaprzęgowymi… o 19.00 kolejne dwa wyścigi, Jamal i Carbon ze mną na hulajnodze wygrywają ponownie, na rowerze już zmęczony tracę z Korbą tylko 0.5 sekundy do Borisa Roshko, ale przewaga 10 sekund z pierwszego etapu daje mi pewną wygraną. To był mój pierwszy start w życiu z Korbą w bikejoringu – dziewczyna zdała egzamin na 5+ 🙂
Rosyjska gościnność
Po 4 wyścigach jednego dnia, każdy na niespełna 5km, mam naprawdę zmęczone ciało. Psy jak zwykle w świetnej formie. Zgarniam złoto w kategorii z dwoma psami na hulajnodze i… nie zgarniam złota w bikejoringu open, tylko 5te miejsce, pomimo, że byłem bezwzględnie najszybszy, sędzia dał mi 1.5 minuty kary czasowej. Nawet nie byli wstanie napisać w wynikach przy moim nazwisku +1.5min tylko wpisali nr paragrafu z regulaminu 😕 Sędzią głównym był Łotysz, Girts – race marshall, “skazał mi”: – nie startowałeś o wyznaczonej pierwotnie godzinie dla Ciebie, dlatego dostajesz karę, odpowiadam, że przecież mi pozwoliliście, że miałem trudniej, że mój przejazd godzinę później był w wyższej temperaturze, że nie miałem czystej trasy, że nie spałem, że musiałem przygotować seminarium, sprzęt, że specjalnie mnie tu zaprosiliście… odpowiedział: ” ja też jestem niewyspany…”
Po kilku nocach w busie, moglibyśmy kupić sobie parę choinek i powiesić pod pachami, ale nasza wspaniała rodzina sportowa Burashowów z Moskwy nie dość że pozwoliła skorzystać w swojej daczy z pryszniców to jeszcze zaspokoiła nasze żołądki karelskimi przysmakami 🙂
W niedzielę rano zrealizowaliśmy jeszcze dla Rosjan pokaz jazdy dwójki w bikejoringu oraz 4 i 6 zaprzęgowej z trójkołowcem.
Zuza z Octem w bikejoringu miała nieoficjalnie 3 czas open kobiet, ze stratą tylko 35-40 sekund na etapie do mnie, a oficjalnie wśród kobiet była 2ga ponieważ nadgorliwy sędzia Łotewski nałożył również karę 1.5minuty, bezwzględnie najszybszej Rosjance: Alena Nevianceva , która przez to spadła na 6tą lokatę. Niemniej przejazd Zuzy i Octa uważam, za bardzo dobry, traciła tylko po 10 sekund na etapie do Rosjanki, jako 16latka wbiła się w stawkę elity kobiet i nieźle namieszała, wśród zawodniczek, które mają na swoim koncie tytuły mistrzowskie.
Nasza młoda juniorka wraz z 11 letnią Dodą pokazały też klasę w klasie scooter1 i wywalczyły brąz.
Do domu wracaliśmy dwa dni, tekst ten piszę leżąc już na łóżku godzinę po tym jak wysiadłem z naszego uszkodzonego busa, w którym walnął intercooler i jechaliśmy 80km/h zostawiając za sobą chmurę czarnego dymu. Próbowaliśmy jeszcze naprawić auto w Rydze, ale się nie udało naprawić go w 100%, dzięki za pomoc- Arturs Jakobsons.
Pomimo tego po drodze udało nam się podjechać do Sankt Petersburga do konsulatu generalnego RP i oddać głos. Dwa dni wystarczyły aby przesłuchać doskonałych pozycji na audiobookach Yuvala Noah Harrariego “21 lekcji na XXI wiek” oraz Frederica Martela “Hipokryzja i władza w Watykanie – Sodoma”. I tak sobie teraz na spokojnie myślę, że gdyby ci co oddali głos na tych co wygrali, trochę więcej czytali, gdyby więcej podróżowali, to mogliby by wtedy być bardziej tolerancyjni, bardziej otwarci, bardziej odważni, bo to strach i niewiedza paraliżuje. Ale póki uważamy, że nasza kultura, światopogląd,czy religia jest jedna jedyna i lepsza od innych to nigdy tolerancji nie zrozumiemy…
Następne wyścigi z psami dopiero na jesień 🙂 !
Tekst: Igor Tracz 2019, Foto: Izabela Gettel (Izabela Gettel Photography) , Doroshina
More from Aktualności
Wilki cierpią od chorób odkleszczowych
Wykorzystując metody molekularne naukowcy potwierdzili, że wilki w Polsce zarażają się różnymi patogenami roznoszonymi przez kleszcze. Najczęściej obecny jest u …
Terapia z psem zapewnia równy komfort niezależnie od płci
Chociaż istnieje wiele badań wykazujących, że programy dogoterapii mogą poprawić dobrostan społeczny i emocjonalny danej osoby, w wielu z nich …