Niespełna na dwa tygodnie przed rozpoczęciem największego i najtrudniejszego w Polsce wyścigu psich zaprzęgów: Alwero Border Rush 2016 rozmawiamy z organizatorami: Anną Kawala Konik i Radkiem Ekwińskim. Przybliżmy historię “wyścigu dla Ludzi Wielkich, którzy swą pasją, miłością do psów i natury, ciężką wieloletnią pracą osiągają mistrzostwo w jednej z najbardziej złożonych dyscyplin sportowych na świecie – wyścigach psich zaprzęgów.” Tegoroczna edycja startuje już 02 lutego i potrawa cztery dni, a w tym nocny etap. Warto wiedzieć, że wyścig odbywa się wyłącznie w warunkach śnieżnych, w Jakuszycach – sercu najwyższego pasma Sudetów – Karkonoszach.
UWAGA! Zmiana terminu wyścigu: 15-18 marzec 2016!

foto: Border Rush
Nie wiem, czy dobrze policzyłem, ale w/g mojej rachuby to już dziewiąta odsłona wyścigu, czyli działacie już prawie dekadę. Wyścig sam się nie robi, kto był pomysłodawcą stworzenia w Polsce takiej imprezy i bez kogo nie mogłaby się ona odbyć?
R.E.: Po raz pierwszy wyścig ruszył w styczniu 2008 roku. I tak naprawdę – zostaliśmy do niego “zaproszeni”. We wrześniu 2007 r. do Polskiego Związku Sportu Psich Zaprzęgów zwrócili się maszerzy z Czech, z klubu “Karkonos”, z pomysłem spotkania w Jakuszycach. Pavel Pfeifer, Helena Levickova, Michal Merhaut oraz Anna Wodzińska, Maciej Tomaszewski i ja przegadaliśmy pół dnia w Szklarskiej Porębie. Oni byli już po pierwszej edycji swojej gonitwy Vetamix Trai i chcieli rozszerzyć formułę o 4 etapy w Polsce. Decyzja mogła być tylko jedna 🙂 W 2008 r. po 4 miesiącach przygotowań pojechał pierwszy Vetamix-Husqvarna Tour, 8 dni, 240 km. Po 3 latach, niestety, zabrakło warunków do organizacji po czeskiej stronie. Ale zdecydowaliśmy się utrzymać wyścig w Polsce, i Border Rush trwa.
Sami mamy pod opieką kilka psów w typie rasy siberian husky i doskonale zdajemy sobie sprawę, że utrzymanie nawet małego stada to nie tylko przyjemność, ale także duża odpowiedzialność, poświecenie wolnego czasu, ogrom pracy oraz dostosowanie trybu życia do swoich podopiecznych. Mam na myśli wyżywienie, logistykę, a często rezygnację choćby z urlopu do ciepłych krajów. Kim jest zawodnik Border Rush? Czy jest musherem tylko podczas wyścigu, czy musi nim być także na co dzień?
R.E.: A są gdzieś maszerzy tylko na czas wyścigu ??? A tak na poważnie – 4 dni na średnim dystansie to duże obciążenie dla zaprzęgu. Stres startowy, spanie w przyczepie, ciągła obecność innych psów, brak możliwości swobodnego “rozbiegania” mięśni – to wszystko odkłada się w psach. Stąd w Border Rush najmniejsza klasa liczy 3-6 psów zapinanych z puli 8, które maszer przywozi ze sobą. A być maszerem mającym 8 psów w kenelu, to ni mniej ni więcej siedzieć w tym sporcie około 10 lat. I tak jest : kobiety i mężczyźni, których znamy z innych wyścigów przynajmniej od połowy lat dwutysięcznych i starsi. Rudi Ropertz i Horst Maas powozili zaprzęgiem już w latach osiemdziesiątych!
A.K.K.: A ja odpowiem przewrotnie, że wolny czas poświęcony psom to najlepsza forma spędzania „wolnego czasu”. Nikt kto chciałby mieć „wolny czas” od psów nie powinien zajmować się mushingiem, bo w tym sporcie po prostu go nie ma. Pies to nie jest rower, który odstawimy do garażu w brzydką pogodę. Jeśli chcesz to robić, to powinieneś polubić deszcz, błoto, zimno i to również, że gdy wracasz przemoczony do suchej nitki z treningu to pierwszą czynnością , jaką zrobisz to nakarmienie twoich psów. Mushing uczy nie tylko odpowiedzialności, uczy cierpliwości, systematyczności i poświęcenia. To dobra szkoła charakteru. Rytm treningów nie pozwala na ustępstwa.
Emocje związane z rywalizacją sportową to na pewno jeden z czynników, który ściąga musherów z różnych zakątków Europy do przebycia kilkuset km ( albo i więcej ) do Jakuszyc. Domyślam się, że nie tylko po to jadą taki kawał drogi. Jaki jest cel oraz idea wyścigu?
R.E.: Tak jak piszemy w naszej “preambule”: zrobić wyścig dla ludzi wielkich. Przy czym dla nas każdy maszer zasługuje na to określenie, za wkład pracy i poświęcenie jakie wkłada w swoją pasję. Bo nie o nagrody tu chodzi. One są, i w Border Rush są na wysokim poziomie ( jak na nasze zaprzęgowo-polskie warunki), ale nigdy nie będą celem tej harówki. Myślę że fakt, że sam byłem przez lata maszerem, pozwala mi dziś jako organizatorowi patrzeć z pokorą i podziwem na ich pracę. Może to czują przyjeżdżając do Jakuszyc?
A.K.K.: Idea jest jedna, zrobić najlepszy wyścig. Ja postrzegam poza ewidentnym czynnikiem współzawodnictwa jeszcze jeden aspekt. Border Rush to wielkie spotkanie przyjaciół, ludzi, którzy nie tylko zjeżdżają się by wygrać, ale również by się spotkać. Stake out czyli parking, gdzie zakładamy nasze psie miasteczko, miejsce, na którym stoją nie tylko przyczepy z psami, ale przyczepy kampingowe, gdzie zimą (sic!) mieszkają maszerzy to miejsce szczególne, rozbrzmiewające wieloma językami świata i gdzie poważne rozmowy mieszają się ze śmiechem i radością spotkania starych przyjaciół z drugiego zakątka Europy.

foto Anna Kawala Konik autograf.pl
Skoro jesteśmy przy korzeniach BR, możecie jakoś porównać pierwsze imprezy z ostatnią i tą nadchodzącą? Przypuszczam, że wyścig musiał jakoś ewoluować i dostosować się nieco do “szybszych”, współczesnych realiów?
R.E.: To jest trochę takie “koło zamachowe”. Starasz się robić coś coraz lepiej, nie oglądając się na czas, który poświęcasz, pieniądze itp. Przyjeżdża coraz więcej coraz lepszych załóg. To zobowiązuje, więc kolejna edycja jest jeszcze bardziej dopracowana, pracuje przy niej więcej osób, chcemy, by było lepiej – bezpieczniej i wygodniej dla maszerów. Ważnym momentem próby był chyba rok 2014, kiedy ze względu na niewystarczające warunki śniegowe podjąłem decyzję o odwołaniu zawodów, a przygotowania pochłonęły niebagatelny budżet. Efektem była rekordowa frekwencja załóg na ostatniej edycji. W tym roku bijemy kolejny rekord, a wyścig, po raz pierwszy, doczekał się oficjalnej ceremonii otwarcia w centrum Szklarskiej Poręby.
A.K.K.: Przyjęliśmy zasadę, że co rok o krok więcej. Tylko jest to ”więcej” bardzo wyważone. Wyścig ewoluuje od strony wizualnej, medialnej, rozpoznawalności marki BR, lecz pewne rzeczy nigdy się nie zmienią. Idea wyścigu , poszanowanie dla dobrostanu zwierząt , bezpieczeństwo. To nie przerodzi się w komercjalizację naszego przedsięwzięcia. Nie tędy droga.
Do współzawodnictwa zgłaszają się dziesiątki ekip z różnych krajów, a to świadczy, że stworzyliście imprezę sportową na bardzo wysokim poziomie. Zapracowaliście zatem solidnie na swoją renomę i prestiż, a o samym wyścigu mówi się nawet za oceanem, gdzie odbywają się największe i legendarne wyścigi jak Iditarod. Co takiego sprawia, że BR cały czas się rozwija i wzbudza takie zainteresowanie zawodników?
R.E.: Najprościej byłoby powiedzieć – jest coraz mniej wyścigów ? 🙂 A na serio – jeżeli nasz pomysł i sposób, w jaki go realizujemy, jest dobrze odbierany przez maszerów od Norwegii po Hiszpanię, to ja już jestem szczęśliwy. Myślę że Border Rush ma już swój klimat i atmosferę….tyle, że to nie do końca nasza zasługa. Atmosferę tworzą maszerzy.
A.K.K.: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie bez emocjonalnego stosunku. Tworzymy Wyścig z zaangażowaniem, a nasi Goście to czują. A gośćmi są u nas wszyscy: maszerzy, kibice, nasi dzielni weterynarze i cała ekipa techniczna wraz z nami. Gośćmi na Polanie Jakuszyckiej. Na BR panuje dobra energia, którą się zachwyciłam kilka lat temu ( bo nie tworzę BR od początku ) i wsiąkłam po ” same uszy”.
To na pewno ogromna motywacja. A co daje Wam napęd do robienia kolejnych edycji?
R.E.: No nie są to pieniądze 🙂
A.K.K.: Ta energia, którą dostajemy, przeradza się w energię, którą pożytkujemy do zrobienia kolejnej edycji. Jak jest silna niech stwierdza fakt, że taki wyścig, jego następną edycję, zaczyna robić się już w marcu, miesiąc po zawodach.
Porozmawiajmy o najbliższym wyścigu i trochę o liczbach, które mogą u niektórych wzbudzać rozszerzenie oczu. Ile startuje ekip, z jakich krajów i jakiej łącznej ilości psów spodziewacie się w tym roku?
R.E.: Ponad 70 (ekip). Norwegia, Rosja, Litwa, Łotwa, Polska, Czechy i Słowacja, Słowenia, Austria, Szwajcaria, Niemcy, Holandia, Francja….. bywali jeszcze Węgrzy, Hiszpanie. Jest międzynarodowo. Plus ponad 1000 psów.
A.K.K.: 15 krajów europejskich, legendarne nazwiska, najlepsze psy.
O ile w dłuższych dystansach sprawdzają się cały czas niezastąpione rasy północne, to w sprintach chyba jest już inaczej, zwłaszcza w ostatnich latach? Czy któreś psy zdecydowanie dominują w BR?
R.E.: To wyścig stricte średniodystansowy. Mamy zawsze reprezentację czystorasowych syberyjskich husky, ale prym wiodą psy w typie alaskan husky oraz tzw eurodog’i – lekkie, wytrzymałe, raczej nie przypominające biegających na sprintach wyżłowatych greysterów.
A.K.K.: Alaskany to typ użytkowego psa, który śmiem twierdzić ( nie ukrywam z radością ) nigdy nie zostanie uznany przez FCI. Celowo nie używam słowa rasa, ale “typ psa”. Dlaczego? Bo pierwszorzędnymi cechami psa użytkowego są jego predyspozycje fizyczne, zdrowotne oraz psychiczne do wykonywanej pracy, a nie kształt ucha, czy długość włosa. Dlatego też psy średnio i długodystansowe wyglądają, jak kundle i sami maszerzy nazywają je pieszczotliwie i z miłością właśnie “kundlami”, ale proszę mi wierzyć, że cena psa zaprzęgowego przekracza kilkukrotnie cenę psa rasowego z dobrej hodowli typu wystawowego.

foto Anna Kawala Konik autograf.pl
Border Rush to przede wszystkim zawody MIDowe, czyli średniodystansowe, ale są również rozgrywki sprintowe. Jak wyglądają same trasy przejazdów? Chyba nie bez powodu BR wśród Polskich musherów zyskał miano najtrudniejszego wyścigu?
R.E.: Od 2014 r zapraszamy jedynie narciarzy startujących na dystansie sprinterskim, czyli mamy skijouring. Trzon wyścigu to jednak zaprzęgi – w tym roku 6- lub 10-cio psie, i dystans midowy liczący prawie 120 km. A trasy? Chyba najlepsze w Polsce, a może i Europie do biegania na nartach, czyli Polana Jakuszycka. Technicznie one są niewymagające: brak stromych podbiegów, ostrych zjazdów, wąskich odcinków. O trudności decyduje co innego. Po pierwsze 4 dni, a nie dwa jak zwykle. Po drugie ilość startujących. Co minutę, od najwolniejszego, 70 załóg. Ilość wyprzedzań jest … karkołomna, a wyprzedzanie się w sporcie zaprzęgowym jest zawsze problematyczne! Niektórzy już na mecie pierwszego etapu twierdzą, że tyle razy wyprzedzali lub byli wyprzedzani w ciągu dwóch lat startów, ile u nas jednego dnia.
Etap nocny – to bardzo ciekawy punkt zawodów. Czy jest on znacząco trudniejszy od dziennych przejazdów?
R.E.: Odbywa się z założenia po tej samej trasie, znanej już psom i maszerom. Tylko po ciemku 🙂 I jeśli stanowi wyzwanie, to głównie dla nas, ludzi. Noc atawistycznie budzi lęk i niepewność. A trzeba po prostu stanąć na saniach, odetchnąć głęboko i zaufać psom. Na mecie każdy jest zwycięzcą.
A.K.K.: Z racji tego, że jestem nie tylko organizatorem tegoż wyścigu, ale również fotografem z zamiłowania to powiem, że etap nocny jest również wyzwaniem dla mediów. Na wyścigu obowiązuje całkowity zakaz używania lamp błyskowych. Wydaje się niemożliwym zrobienie dobrego ujęcia w nocy? A jednak da się ! 🙂 Proszę zajrzeć do naszych galerii…

foto Anna Kawala Konik autograf.pl
W Polsce jest więcej zawodów drylandowych, czyli odbywających się w warunkach bezśnieżnych – taki mam klimat. Zamiast sań są używane w zaprzęgu wózki na kołach, a do tego rozgrywane są rywalizacje w bikejoringu, scooter ( hulajnoga ) i canicross. BR to bez dwóch zdań święto zimowych sportów, czyli zawody z saniami oraz narciarstwo biegowe z psem, czyli skijoring. Jak wygląda podział na klasy, czyli z jaką ilością psów można startować?
R.E.: Od początku biegamy w dwóch klasach zaprzęgowych: 3 do 6 psów z puli 8 zgłoszonych na całe 4 dni, oraz 7 do 10 z puli 12 psów. Oraz narciarze mający 1 lub 2 psy z trzech zgłoszonych. Dystans jest ten sam dla wszystkich. To każe dzień w dzień obserwować swój zaprzęg bardzo uważnie i podejmować kluczowe decyzje co do taktyki. Bo przecież “wyścigi wygrywa się tymi psami, które zostały w przyczepie”, jak mówi stara prawda maszerska.
A.K.K.: Skijoring to jedna z tych dyscyplin, na promocji których bardzo zależy BR. Nigdzie indziej w Polsce nie można zobaczyć tylu narciarzy z psami co u nas :). Mnie osobiście marzy się stawka, jaka startuje w tego rodzaju zawodach w Norwegii. Czas pokaże?
Czy jest coś takiego, jak prestiż którejś z wymienionych klas, coś na wzór klasy królewskiej w wyścigach motocyklowych? Na przykład z uwagi na dystans i liczbę psów w zaprzęgu?
R.E.: W tym sporcie trudność na pewno rośnie z każdą kolejną dwójką psów dopinanych do zaprzęgu. Większa siła, mniejsza kontrola, więcej linek, karabinków, potencjalnie słabych punktów. Także kiedy dochodzi do sytuacji trudnej – konieczność zatrzymania się, rozplątania któregoś psa – zaprzęg 6 a 10 psów to dwa różne światy… Chyba dlatego to klasa Open, 10-cio psia, jest tą “Królewską”.
A.K.K.: Bezsprzecznie najdłuższe zaprzęgi są najbardziej „spektakularne”, lecz każda klasa ma swoich zwolenników, zagorzałych zwolenników. Prowadzić 6-psi zaprzęg tu sztuka, 10-psi to już mistrzostwo.
Duży format wyścigów sprawia, że w organizację musi być zaangażowana znaczna liczba ludzi. Jak sobie z tym radzicie, jest sporo chętnych rąk do pracy przy takim wyścigu?
R.E.: Tak. Od początku wielkim wsparciem jest dla nas pomoc wolontariuszy z Zespołu Szkół Przyrodniczo-Gastronomicznych w Jeleniej Górze, młodzi technicy weterynaryjni obsługują nasze psy od rana do wieczora. Zawsze możemy liczyć na pomoc przyjaciół. Choć dziś życie każdego z nas pędzi coraz szybciej, i znaleźć czas na tygodniowy wyjazd, aby pomagać przy wyścigu nie jest łatwo.
A.K.K.: Ekipa Border Rush to ludzie wyjątkowi, rozkochani w sporcie zaprzęgowym, z doświadczeniem i wiedzą. Przypomnę, że na starcie stanie ponad 70 załóg. Startujemy co minutę, kilkaset psów, kilkudziesięciu maszerów. To wymaga perfekcyjnej współpracy i ogromnego zaangażowania. Do tego dochodzi zabezpieczenie tras i tłumy naszych kibiców. To na prawdę bardzo wyczerpujące 4 dni.
Oprócz zasobów ludzkich muszą być uruchomione także środki finansowe. Czy łatwo pozyskać sponsorów do imprezy oraz czy BR ma wsparcie lokalnych włodarzy?
R.E.: Każdy rok kosztuje coraz więcej. I – żeby nie narzekać jak malkontent, wyścig trwa, a więc dajemy radę 🙂 Dziękując jednocześnie naszym sponsorom za zaufanie i wsparcie !
A.K.K.: Sponsorem Głównym tegorocznej edycji jest polska firma ALWERO, stąd nazwa wyścigu 2016 ALWERO BORDER RUSH, która z ogromnym zaangażowaniem podjęła współpracę z BR i świetnie wtopiła się swoim wizerunkiem w naszą ideę. Niezmiernie cenimy sobie tę współpracę. Wspomnę również o firmie HAPPY DOG – tradycyjnym fundatorze nagród w postaci doskonałej jakości karmy dla psów pracujących. Impreza taka, jak nasza nie obyłaby się bez wsparcia włodarzy Szklarskiej Poręby i w tym roku wraz z mieszkańcami tego śnieżnego kurortu zapraszamy wszystkich na wielkie Otwarcie Wyścigu w samym centrum, będzie muzyka, będziemy my i … jeszcze niespodzianka :). Lista naszych Partnerów jest niemała, o wszystkich trudno wspomnieć, jednakże dziękujemy każdemu z osobna za udział.
Jakuszyce – mekka narciarstwa biegowego w Polsce. Same zaprzęgi z dużą ilością psów są na pewno niezwykle atrakcyjne dla kibiców, ale czy wśród licznych narciarzy biegowych, skijoring wzbudza może większe zainteresowanie lub ciekawość?
R.E.: O tak! Szczególnie, kiedy można na żywo zobaczyć z jaką prędkością oni pędzą, wyprzedzając często bardzo doświadczonych Jakuszyckich weteranów. Faktem jest, że u nas również w skijouringu startują najlepsi … 🙂
A.K.K.: Każdy kto miał kontakt z nartami biegowymi wie, że jest to sport niełatwy choć przynoszący wiele satysfakcji. Skijoring budzi podziw wśród narciarzy biegowych, a wśród kibiców ciekawość i wręcz niedowierzanie, widząc, z jaką prędkością i koordynacją poruszają się skijoringowcy. To prędkości przekraczające grubo 30 km/h. Współpraca pomiędzy biegaczem a psem, ich wzajemne zrozumienie i prędkość. To budzi przede wszystkim szacunek każdego sportowca.
W dobie globalnego ocieplenia czasem trudno w Polsce o śnieg. Jednak biegówki cały czas cieszą się u nas sporym zainteresowaniem, zapewne poprzez pryzmat ogromnych sukcesów Justyny Kowalczyk. Wiemy, że Justyna od niedawna ma swojego psiego przyjaciela. Przemknął nam przez moment taki pomysł, aby może kiedyś, w przyszłości, spróbować zaangażować Justynę w skijoring, który jest jednak sportem bardzo niszowym. Uważacie, że postać formatu Justyny pomogłaby promować skijoring i sporty zaprzęgowe? I czy jest w ogóle taka potrzeba?
R.E.: Mieliśmy przez chwilę taki pomysł, myśleliśmy o Tomaszu Sikorze. W Skandynawii, skąd przecież przywędrował skijouring, jest on bardzo popularny. A czy istnieje potrzeba takiej promocji ? Cóż, mamy Polski Związek Sportowy, trasy na Kubalonce, w Jakuszycach, Dusznikach Zdroju, dobre tradycje biegowe od czasów Józefa Łuszczka i psy – może ten czas nadchodzi ?
A.K.K.: Promocja każdego rodzaju sportu jest warta uwagi, tego amatorskiego i tego na wyższym poziomie zwanym zawodowym. Sporty zimowe szczególnie, bowiem zima to czas, gdzie większość ludzi spędza w pomieszczeniach i nie służy to zdrowiu. Sport psich zaprzęgów, sport oparty na skikjoringu daje nam jeszcze większą przyjemność i satysfakcję, jeśli jesteśmy ludźmi kochającymi spokój i ciszę. Brzmi to przewrotnie? A jednak jeśli chcemy korzystać ze spokoju lasu to dla ludzi aktywnych jest to dobra propozycja w odróżnieniu do tłocznych i gwarnych stoków narciarskich. Czy jest to szansa? Ocenę pozwolę sobie pozostawić samym zainteresowanym.
Czego może się spodziewać po BR statystyczny Kowalski, który przypadkowo spędza ferie zimowe z dziećmi w okolicy Szklarskiej Poręby? Czy oprócz samego wyścigu, przewidziane są jakieś imprezy towarzyszące, np. dla rodzin z dziećmi, pokazy, przejażdżki zaprzęgiem lub coś innego?
R.E.: Startujemy we wtorek 2 lutego, a wieczorem o 18:00 zapraszamy na otwarcie do Szklarskiej Poręby. W środę etap nocny, we czwartek 3 kolejny etap, a w piątek 5 lutego, etap finałowy i dekoracja. Po raz pierwszy na terenie stake outu uruchamiamy wraz z naszym sponsorem głównym firmą ALWERO “strefę kibica”: plac zabaw śniegowych dla dzieci, prowadzących gry animatorów, możliwość zjedzenia czegoś ciepłego. Plus kontakt z maszerami z całej Europy, którzy chętnie dzielą się wiedzą i pasją z kibicami. Wszystko bez biletów wstępu.
A.K.K.: Każdy kto do nas przyjedzie znajdzie coś dla siebie, a pobyt w naszym psim miasteczku zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych przyniesie wiele wrażeń. Nasz wyścig jest usytuowany w samym centrum Polany Jakuszyckiej. Łatwy dojazd kolejką i mnogość atrakcji. Tak przedstawia się impreza ALWERO BORDER RUSH 2016.
- foto Anna Kawala Konik autograf.pl
- foto Anna Kawala Konik autograf.pl
- foto Anna Kawala Konik autograf.pl
- foto Anna Kawala Konik autograf.pl
- foto Anna Kawala Konik autograf.pl
- foto Anna Kawala Konik autograf.pl
Jak wyobrażacie sobie BR za 5 lat? Macie jakieś konkretne plany i założenia na kolejne edycje?
R.E.: Chyba poświęcamy się jednak “tu i teraz”, jak bardzo “nieprofesjonalnie” to brzmi 🙂
Wiem na pewno, że trzeba Wam życzyć znakomitych warunków śnieżnych. A czego życzy się musherom? Jest jakieś zwyczajowe, musherskie powiedzenie typu: “połamania nart” albo “szerokości”? 🙂
R.E.: Good mush! Cokolwiek to znaczy 🙂
A.K.K.: Good mush! Zawsze w pełnym składzie…
Bardzo dziękuję za rozmowę, życzymy Wam mnóstwa śniegu, a wszystkim zawodnikom Good mush!
Rozmawiał Piotr Rukat, 2016
More from Sport
Psy aktywnych ludzi są zdrowsze
Nowe, międzynarodowe badanie wykazuje, że ludzie, którzy poświęcają więcej czasu na aktywności sportowe, mają tendencję do intensywniejszych treningów ze swoimi …
Ifss World Cup „White Nights” Russia – relacja Igora Tracza
Igor Tracz - sportowiec, maszer, promotor, szkoleniowiec. Mistrz Świata i Europy w wyścigach psich zaprzęgów na śniegu (sanie) i bez …