Trekking na Babią Górę z psami, czyli dogtrekking
W końcu, 13.09.2017r. przyszła pora na beskidzką “górę gór” czyli Babią Górę (1725 m.n.p.m.). Od początku oczywiste było, że albo pobiegniemy na nią wprost z Jałowcówki albo pójdziemy z psami od słowackiej strony. Jako, że bieg należy już do “dość” ambitnych (16 km w jedną stronę i 2000 m. przewyższenia) zdecydowaliśmy się ostatecznie na dogtrekking.
Wejście z psami możliwe jest jedynie od słowackiej strony ponieważ w naszych parkach narodowych, poza nielicznymi przypadkami, spacerowanie z psami wciąż jest karane mandatami. Całe szczęście nasi południowi sąsiedzi mają do tego inne podejście i dzięki temu można swobodnie chodzić z psami po chociażby Tatrach od ich strony.
Start: z Jałowcówki ok. 45 min. samochodem przez Korbielów do przygranicznej Oravskiej Polhory, w której odbijamy w lewo na “Slana Voda”, następnie żółtym szlakiem
Czas przejścia: 4:15 h
Dystans: 16,6 km
Przewyższenie: 993 m.
Po dotarciu do Slanej Vody położonej na wysokości 755 m.n.p.m. od razu zauważamy parking, a przy nim drogowskaz oraz tablice informacyjne dot. Babiogórskiego Parku Narodowego.
Wg. drogowskazu wejście na Babią powinno zająć 3:20 h. My, zatrzymując się na zdjęcia i zmianę ciuchów osiągnęliśmy szczyt godzinę szybciej – 2:20 h.
Początkowo szlak wiedzie kawałek asfaltem, następnie odbija na drogę leśną, gdzie dość nudnym wypłaszczeniem idzie się ok. 2,5 km. Po drodze mija się malownicze polanki, my akurat natrafiliśmy na wypalanie starych pni.
Następnie wciąż szeroka droga wchodzi w las gdzie nieznacznie zaczyna się wznosić.
Najprzyjemniejsze mamy za sobą… Po wyjściu z tej części lasu przekraczamy rzekę i tu zaczynają się schody – dosłownie – wielkie stopnie wiodące stromo pod górę.
Po pokonaniu kamienistego, stromego odcinka, na wysokości ok. 1000 m.n.p.m. rozpoczynają się piękne widoki, a nawierzchnia zmienia się na wyłożoną głazami. Po drodze znajduje się również kilka miejsc (łącznie z wieżą widokową), gdzie można schronić się przed wiatrem lub deszczem i skonsumować drugie śniadanie. Ważna informacja dla właścicieli psów – przez większość trasy, po jej prawej stronie towarzyszy nam mały strumień, gdzie psiaki mogą zaspokoić pragnienie.
Wspinając się miałam wrażenie, że idę cały czas po schodach. Droga jest stroma i męcząca. Żmudne pokonywanie kolejnych setek metrów przewyższenia uprzyjemnia jednak zmieniająca się przyroda. Na wysokości ok. 1200 m.n.p.m. wychodzimy z gęstego lasu i zaczynają się pola jagód, pięknie zmieniające już kolory. Wraz ze zmianą otoczenia zmieniła się również pogoda – z wyglądającego gdzieniegdzie błękitu nastała nagle mgła ograniczająca znacząco widoczność. Cudowne panoramy całkowicie zniknęły.
Kolejna zmiana otoczenia na ok. 1500 m.n.p.m. – wchodzimy w klimat już wysokogórski, gdzie szlak otacza kosodrzewina. Ostatnie dwa kilometry wiodą już zdecydowanie łagodniejszym trawersem, który na końcu odbija w lewo, by niemalże na wprost znów wspiąć się na sam szczyt Babiej. To dobre miejsce, żeby ubrać się cieplej – koniecznie jakaś warstwa nieprzewiewna i czapka. Ja żałowałam, że nie mam rękawiczek!
Przed samym szczytem wiatr wzmógł się znacząco i zaczął przewiewać zasłaniające wszystko chmury. Niestety gdy wdrapaliśmy się na samą górę wokół panowała szarość.
Podmuchy wiatru były tak silne, że schowaliśmy się za murem z kamieni, wzięliśmy łyk herbaty i postanowiliśmy czym prędzej schodzić w dół. Całe szczęście podczas naszego niedługiego pobytu na szczycie wiatr zrobił dziury w chmurach i udało się cyknąć kilka zdjęć.
Zejście zajęło nam niecałe 2 h. W pierwszym szałasie zjedliśmy co nieco i wypiliśmy termos herbaty. Wiatr wciąż był silny dlatego czym prędzej wróciliśmy na szlak. Wraz z obniżaniem wysokości widoczność robiła się coraz lepsza, aż w końcu całą panoramę mieliśmy “jak na dłoni”.
Po wejściu do lasu znów musieliśmy się przebrać – w słońcu było wręcz upalnie. Aż ciężko uwierzyć w tak dużą różnicę temperatur na tak krótkim dystansie! Gdy wyszliśmy z lasu czekała na nas długo oczekiwana panorama Tatr.
Babia Góra widziana ze Slanej Vody
Z pewnością szlak żółty nie jest najlepszym wyborem mogąc wejść ze strony polskiej. Jest to długie, strome i wyczerpujące podejście. Jednakowoż dla osób chcących “zaliczyć” wejście ze swym pupilem jest to jedyna możliwa opcja. Startując wcześnie rano można podzielić sobie trasę na kilka odcinków i z pewnością nie będzie tak męcząca, jak “myknięcie” jej na raz. Przy ładnej widoczności na pewno warto pokontemplować okoliczne panoramy. Zalecamy koniecznie posiadanie odpowiednich butów trzymających kostkę (sporo luźnych kamieni), ciepłej odzieży, koniecznie kurtki przeciwdeszczowej – pogoda bardzo dynamicznie się zmienia w masywie Babiej. Warto również pomyśleć o zabraniu kijów trekkingowych, aby szczególnie podczas zejścia, odciążyć kolana.
Tekst: Anna Makuch 2017
More from DogTrekking
Psy dla aktywnych. Z nimi nie będziesz się nudzić.
W poprzedniej części wymieniliśmy kilka topowych ras w sportach, natomiast warto się przyjrzeć także psom, które niezwykle mocno zasługują na …
Samotna wyprawa z psami w Karpaty Rumuńskie
Joanna Olszewska zaplanowała wyprawę z swoimi psami w Karpaty Rumuńskie. Wspominaliśmy niedawno o jej wyprawie na naszej stronie w tym …
1 Comment
Dzięki za super relację ?. Jest niezwykle pomocna. W tym roku byliśmy w psiolubnych Karkonoszach. Tak nam się spodobało że szukamy nowych miejsc.